Wszystko w życiu jest ryzykowne, jak mawiają niektórzy: pechowcowi nawet w drewnianym kościele może spaść cegła na głowę. Czy w takim razie, jest coś dziwnego w tym, że w przypadku finansów ryzyko jest wysokie? Szczególnie w przypadku inwestowania, w końcu jest mnóstwo rzeczy, które mogą pójść nie tak, zwłaszcza gdy zabieramy się za nie po raz pierwszy i brak nam jest doświadczenia?
Jak oswoić ryzyko i jak się na to przygotować?
Zacznij od zarejestrowania podstawowej informacji: inwestowanie zawsze wiąże się z ryzykiem utraty całości lub części kapitału. Ryzyko inwestycyjne to po prostu możliwość poniesienia strat i ty sam musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jesteś skłonny się z nim pogodzić. Tu znowu przyswójmy sobie ważną informację: to z tego powodu na cele inwestycyjne powinniśmy przeznaczać tylko nadwyżki finansowe, czyli to, co nam zostaje po spłacie długów i uskładaniu wyjątkowo miękkiej poduszki bezpieczeństwa. Tylko ryzyko inwestycyjne potrafi prowadzić do jeszcze jednego rozczarowania; w końcu inwestujemy po to, aby zarobić, a więc sporym rozczarowaniem może być nie tylko strata kapitału, ale nawet brak spodziewanego zysku.
Jeśli strata jest spodziewana to czemu inwestujemy?
Właściwie, to należy sobie w pierwszej kolejności odpowiedzieć na tak zadane pytania: zwykle jest tak, że jesteśmy skłonni do pewnych strat, bo mamy nadzieje na ogromny sukces. Tylko tu także liczmy się z pułapką, bo jeśli nasz presję na zarobienie, w dodatku szybkie, na inwestycji presja będzie zbyt duża, a o zysk będzie trudno, bo nasze działania mogą być nieracjonalne. Dlatego, na dobry początek, powinniśmy poznać naszą skłonność do ryzyka. Cóż, nie każdy lubi, chce i ma potrzebę uprawiania sportów ekstremalnych: nie każdy zeskoczy ze spadochronem i nie każdy czuje potrzebę zdobycia Everestu. Są tacy, którzy przeżyją życie, nie skacząc nigdy na bungee i oni zwyczajnie nie muszą inwestować.
Dlaczego masz skłonność do ryzyka?
Nie rodzimy się tacy, czy inni i zwykle kształtuje nas wiele czynników. Tak jest także z naszą skłonnością do ryzyka. Może tak być, że dziedziczymy ją po naszych przodkach: dziadek grał w kasynie w Monte Carlo, a wnuczka bez problemu odnajduje się na parkiecie giełdowym. Inna kwestia, to suma doświadczeń życiowych. Jeśli raz, czy dwa, sparzymy się na inwestycjach, to istnieje spora szansa (lub pech), że nie będziemy chcieli inwestować. Czasami nasza skłonność do ryzyka ma charakter chwilowy: pod wpływem impulsu potrafimy podjąć wręcz hazardowe decyzje.
Jak określić, na jakim jesteśmy poziomie?
Z ryzykiem jest, jak z wszystkim innym: można je mierzyć na różnych poziomach. Każdy z nas ma inną skłonność i zanim zainwestujesz, oceń siebie: ile możesz stracić, kosztem tego, co ewentualnie możesz zyskać. Zacznij od tego, że może jesteś asekurantem, czyli w ogóle nie powinieneś brać się za inwestowanie. Równie dobrze możesz być skrajnym ryzykantem, mieć poczucie, że warto się pobawić, nawet jeśli spodziewany zysk nie jest spektakularny.
Ankieta inwestora
Zanim rozpoczniemy inwestowanie, zostaniemy poproszeni o wypełnienie ankiety inwestorskiej. Od czterech lat, wszystkie instytucje finansowe mają obowiązek dopilnować, abyśmy samodzielnie ją wypełnili. Samodzielnie jest w tym przypadku słowem kluczem, bo chodzi o to, aby określić naszą wiedzę na temat inwestycji czy rynków finansowych. Tylko oprócz pytań ścisłe merytorycznych, będzie tam też próba określenia naszej skłonności do ryzyka.